niedziela, 24 kwietnia 2016

Władca Gwiazd by J. D.

WŁADCA GWIAZD
17 października 1891 rok, Columor
Dzisiejszej nocy niebo było gwiaździste i tylko blask księżyca przyćmiewał światło ciał niebieskich. Konstelacje Hyperion i Tronque pozostały w tym samym położeniu, siejąc niepokój w mym sercu, lecz jednocześnie wzmagając ciekawość. Czyżby bogowie powrócili? Nathana zmogła choroba i obawiam się, że niewiele czasu mu zostało. Jego stan się pogorszył, lecz badania utkwiły w martwym punkcie. Odnalezienie lekarstwa graniczy z cudem.
E. L.
  Zdobiona laska, wykonana z dębowego drewna stukała nerwowo o bruk, gdy doktor Evan Lunaris dreptał Ulicą Medyków. Jego niskie, pulchne ciało podrygiwało przy każdym korku, a stopy ślizgały się, walcząc o utrzymanie równowagi. Mężczyzna przetarł nerwowo czoło, ocierając je z kropel deszczu i potu. Nawet w zimną porę deszczową jego nowe ciało męczyło się zatrważająco szybko. Grubasek, od którego je Skopiował – Lord Underman, od dwóch dni leżał w mogile swoich przodków, przeklinając całe Columor, a w szczególności Evana Lunarisa. Ostatniego Zmiennokształtnego.
  Doktor przystanął na chwilę, rozglądając się po okolicy. Kamienice otaczające ulicę wyglądały znajomo, choć w tym mieście wszystko było podobne. Gmachy stawiano tu potężne i solidne, a dębowe drzwi i zwierzęce cokoły wpatrywały się w przechodniów wrogimi ślepiami. Białe ściany i roślinne ornamenty dosłownie tryskały z każdej części miasta, a to wszystko za sprawą jakiegoś nowego, bawarskiego architekta, który postanowił na stałe osiąść w stolicy. Lordowie nie szczędzili funduszy, na tak zwaną „renowację” Columor. Evan Lunaris od dwóch dni zastanawiał się nad zabiciem młodzika, zanim ten na zawsze „wymaże” jego ukochane miasto. Nic się tu nie zmieniło przez ostatnie dwieście lat, a teraz jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, świat postanowił stanąć na głowie. Doktor westchnął ciężko, wlepiając oczy w niebo. Pozwolił, by krople deszczu spłynęły po jego pulchnej twarzy, znikając gdzieś za kołnierzem płaszcza. Evan nie lubił zmian, lecz rozumiał mechanizm, który nimi kieruje. Ludzie chcą, by ciągle coś się działo. Nienawidzą nudy. Nawet teraz siedzą w swoich ciasnych biblioteczkach i czytają coraz to nowsze, ciekawsze i straszniejsze historie, pisane przez ulubionych autorów. Lunaris uśmiechnął się szeroko. Czasami, by zobaczyć potwora, wystarczy wyjrzeć przez okno.
  Mężczyzna oparł się o latarnię i poprawił melonik. Zmiennokształtny zamówił go u znajomego krawca, który otworzył swój zakład na kilka dni po śmierci Lorda Undermana. Przypadek zechciał, że to akurat dla truposza, Henry uszył swój pierwszy kapelusz. Cóż.. Evan nie mógł pozwolić, by się zmarnował.
  Cichy stukot kopyt i rżenie koni, wyrwało doktora z rozmyślań. Patrole stawały się coraz częstsze, a zarządzona przez króla godzina policyjna już nie raz przyprawiła mu nie lada kłopotów. Nie ma nic gorszego niż morderca zapisany w policyjnym raporcie. No może oprócz mordercy zapisanego w nekrologu. Tam już nikomu się nie przyda.
  Zmiennokształtny przemknął na drugą stronę ulicy, ukrywając się w jednej z przydrożnych alejek.  Przeklęte ciało sprawiało mu coraz więcej kłopotów, a ukryte za pazuchą ostrze boleśnie raniło skórę. Zaledwie tydzień temu otyłość wydawała się Evanowi śmieszna, lecz teraz przeklinał swoją lekkomyślność.
  Wąska uliczka, w której się znalazł była pełna nieczystości i resztek jedzenia, po których wspinały się owady. Część z nich wyglądem przypominały paskudne, czerwono-czarne gąsienice, a inne przerośnięte żuki. Oprócz zwyczajowych śmieci po bruku walały się także zakrwawione bandaże i pęknięte słoiczki, w których niegdyś trzymano maści. Mężczyzna pociągnął nosem, wciągając w płuca tę dziwną mieszankę woni. Zapach Ulicy Medyków był wyjątkowy i niepowtarzalny, lecz to nie on zaprzątał myśli Zmiennokształtnego.   


Tekst: Jakub Drzewicki
Grafika: Google

12 komentarzy:

  1. Będę szczera - mało kiedy czytam opowiadania, a w szczególności te Fantasy. Zwyczajnie za nimi nie przepadam, choć fantastykę uwielbiam. Wiesz Tolkien i te spraw. Jednak jak nie docenić, tak bajecznych opisów i bogactwa słów jakie od Ciebie płyną? Świetna robota! Twórz dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odniosę się do koleżanki wyżej - sama też nie czytam takich rzeczy gdyż po prostu czas mi na to nie pozwala aczkolwiek wiem,że zaciekawiłoby mnie takie coś !! Jak przeczytałam ten tekst stwierdziłam ,że jednak powinnam coś zmienić i zacząć czytać takie rzeczy mimo braku czasu - wspaniała rzecz aby się zrelaksować ♥
    Zapraszam do siebie http://seemixieblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przyznać, że wciągnęłam się w historię, bardzo mnie zaintrygowałeś. Już sobie zapisałam w zakładkach bloga, będę zaglądać, by być na bieżąco. Uwielbiam takie klimaty. Nie mogę się doczekać dalszego rozwoju wydarzeń :D zazdroszczę talentu do pisania. Życzę dużo weny twórczej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham literaturę fantastyczną, kocham proste opisy na temat bez zbędnych i nic nie wnoszacych epitetów, i to wszystko znalazłam w tym opowiadaniu.. Mam nadzieję że będziesz je kontynuować bo z chęcią bym je czytała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie :D mam taki zamiar, ale póki co maturka

      Usuń
  5. Twoje opowiadanie jest naprawdę bardzo dobre! Można powiedzieć, że nawet brzmi profesjonalnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi jak strona jakiejś dobrej książki :)
    Ulubiony fragment: "Nie ma nic gorszego niż morderca zapisany w policyjnym raporcie. No może oprócz mordercy zapisanego w nekrologu. Tam już nikomu się nie przyda." :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D mam nadzieję, że uda się z tego zrobić książkę :D choć troszkę już zacząłem zmieniać pewne fragmenty fabuły

      Usuń
  7. Brzmi bardzo profesjonalnie, rób tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) trochę przerobię ten pomysł i zrobię z niego książkę :D

      Usuń
  8. Świetny tekst! Czytam głównie fantastykę, dlatego ciężko mi jest nie porównać Twoich opowiadań do znanych autorów, jednak nie musisz się martwić! :D
    Genialne opisy, których nawet nie chce się pomijać. Czytając je, w mojej głowie momentalnie pojawiały się gotowe obrazy, za co naprawdę należy Ci się duuuuży plus. Zazwyczaj bardzo irytują mnie błędy interpunkcyjne, ale u Ciebie irytował mnie ich brak! Sama chciałabym tak pisać!
    Wrzucam Cię do obserwowanych i czekam na więcej, a może nawet na książkę! :>

    I zapraszam też do siebie - http://wiikusiek-opowiadania.blogspot.com/
    Może nauczysz mnie pisać tak dobrze, jak ty! :)

    OdpowiedzUsuń