Duch Topielca
Siedziałem na spróchniałych deskach ławeczki, która od wielu lat służyła
nam jako miejsce osiedlowych spotkań. To tutaj Mirek zakochał się w Iwonie, a Tomek
obrzygał Marcinowi buty. Nie była to szczególna ławka. Można rzec, że była
dołująco przeciętna. Wysoka do kolan, obsrana przez ptaki, ale jednak nasza. Przede
mną, oddalony o około dwadzieścia metrów zaczynał się park. Na sękatych pniach
siedziały te skurwysyny – gołębie. Ich pomarańczowe oczka świdrowały potencjalne
cele, a już kilka minut później cały park tonął w gównie. Kiedyś lubiłem
spacerować tymi krętymi alejkami, prowadzącymi donikąd, ale kumulacja meneli i
skrzydlatych komunistów walczących o chleb zmieniła ten stan rzeczy. Teraz park
na Dąbrowskiego stał się ostatecznością, do której kierowałem się, gdy upał był
nie do wytrzymania, a zapach wyschniętego, ptasiego gówna stawał się nieco
łatwiejszy do zniesienia.
Popatrzyłem
spod zmrużonych powiek na japońsko-chińskie elementy, którymi architekt postanowił
„ozdobić” owe miejsce schadzek. Kilka kamiennych „budek” w kolorze „wesołej”
szarości uśmiechało się do mnie spod swoich daszkowatych czapek. Za nimi
wznosił się jakiś brązowy, bambusowy badyl, który wyglądał jak poskręcany boa,
szykujący się do ataku. Wszystko byłoby pięknie, gdyby wokół nie wznosiły się blokowiska,
a większość drzew w parku była iglastych. Słowem: krajobraz jak z anime, tylko
po polsku.
Rozłożyłem się wygodniej na ławce, pozwalając, by promienie słońca padły
na moją twarz. Lubiłem tą naszą polską swojskość i nieporadność – było w niej
coś uroczego. Czasami rzeszowska rzeczywistość stawała się tak groteskowa, że
nie sposób było powstrzymać uśmiechu na twarzy. Gdzie indziej znajdziesz
wampira klejącego naleśniki, albo egzorcystę z kryzysem wiary? Ot, taka nasza
polska rzeczywistość.
Kiedy myślałem, że dupsko na dobre przyssało mi się do ławki, a słońce
zaszło za horyzont, usłyszałem szum liści poruszonych przez wiatr. Ciarki
przeszły mi po plecach, a majtki z plaśnięciem odkleiły się od desek. Był to
dźwięk dosyć okropny i niewymagający komentarza, dlatego postanowiłem skupić
się na obserwacji terenu. Dwadzieścia kroków dalej, pod jednym z boa-bambusów
stała przezroczysta postać. Jej płaszcz był rozpięty, a spod niego wystawały
slipki, skarpetki i sandały. W swych olbrzymich dłoniach trzymała coś co
przypominało nadmuchanego krokodyla, którym dzieciaki bawią się na
nadbałtyckich plażach. Widok ducha niezbyt mnie zdziwił, ponieważ umarli od
dłuższego czasu ze mną rozmawiali, jednak jego strój był dosyć specyficzny.
Widywałem już topielców, jednak ten był jakimś dziwnym wynaturzeniem. Jego
twarz nie była ani sina, ani nabrzmiała jak to zwykle bywało, lecz jego oczy
jakoś dziwnie się rozjeżdżały, a wielki nochal wiszący nad wąsami żywo pobłyskiwał
czerwienią.
- Co się stało, kierowniku? – spytałem, przyglądając się duchowi. – Nie
wiesz jak wrócić do domu?
Grubasek popatrzył na mnie ze zdziwieniem, ale już po chwili uśmiechnął
się i wesoło klasnął w dłonie. Trochę przypominał kapucynkę w stroju pirata.
Brakowało tylko opaski na oczy..
- Właśnie wybieram się nad morzę! – zawołał radośnie, dziwnie wysokim
głosem, który nijak nie pasował do olbrzymiego ciała. – Biorę Bożenkę i
jedziemy.
Pokiwałem ze zrozumieniem głową, starając się zrozumieć wariata. Większość
osób nie chce pogodzić się ze śmiercią i dlatego łażą po świecie jak mohery po
straganie, szukając dla siebie „nowego miejsca”. Szlachetne plany psuje im
cmentarz, który jak wiadomo „grzebie” ich marzenia. Ciało zmarłego działa jak
elektryczny pastuch, który nie pozwala mu się szwendać na prawo i lewo. Dzięki
temu łatwiej jest ich znaleźć i wypędzić. Nieco zazdrościłem „Plażowiczowi”, bo
przynajmniej nie musiał się użerać ze srającymi gołębiami, lecz wolałbym nie
wylądować w raju w kostiumie kąpielowym. Niezbyt wdzięcznym w dodatku.
Tekst: Jakub Drzewicki
Grafika: Google
Najlepiej wyobraziłam sobie opis gotowego na wakacje
OdpowiedzUsuńwąsatego grubaska w sandałach :D ciekawy blog :)
pozdrawiam !
ayuna-chan.blogspot.com
kurcze ale mrocznie , taka atmosfera
OdpowiedzUsuńI like it <3
http://happinessismytarget.blogspot.com/
😃 dzieki
UsuńBardzo ciekawe, podoba mi się twój styl pisania, jest taki lekki, nie przeginasz z opisami - oby tak dalej! ;)
OdpowiedzUsuńTaki klimat to ja rozumiem :) świetnie piszesz!
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz lubię takie opowiadania z taką atmosferą :)
OdpowiedzUsuńhttp://ruudegirls.blogspot.com
Masz znakomity styl, a i zgrabnie wykorzystujesz metafory. Bardzo mi się podoba atmosfera opowiadania.
OdpowiedzUsuńPrzecudowny tekst ;D Kocham groteskę, a tu jest podana w najlepszym wydaniu ;)
OdpowiedzUsuń