niedziela, 15 maja 2016

PANDEMONIUM - Skrytobójca 1.1 - Miasto

PANDEMONIUM – Skrytobójca
ROZDZIAŁ 1.1 – Miasto
Hymn śmierci i pochwały.
Bogini! Znowu nadszedł czas.
Krew i wino niech popłyną
Niczym rzeki pośród traw.
Księga Mieszańca, rozdział 22
  Haxley Timbelty przyglądał się wisielcowi z zamyśloną miną. Biała skóra mężczyzny świeciła lekko w ciemnościach, a z rozciętych nadgarstków miarowo kapała krew. Twarz ofiary patrzyła na detektywa błękitnymi oczami, które odcieniem przypominały górskie jeziora.
Timbelty podrapał się w zamyśleniu po brodzie, a następnie delikatnie szturchnął ciało. Łańcuch zatrzeszczał niebezpiecznie, gdy zwłoki uderzyły o stalowy pręt, ułamując kawałek spoiwa. Rdza, która w większości pokryła metal, przypominała zakrzepłą krew.
- Sprowadźcie mi medyka – mruknął detektyw. – To będzie długa noc.
Porucznik stojący kilka kroków za detektywem, skłonił się pospiesznie i pobiegł wypełnić polecenie. Jego kroki jeszcze długo rozbrzmiewały w fabryce, ale Timbelty nie zwracał na nie uwagi. Teraz liczył się tylko jego pacjent.
Mężczyzna jeszcze kilka chwil wpatrywał się w zwłoki, po czym wyciągnął krótki, stalowy nóż. Jego ostrze dynamicznie przesunęło się wzdłuż klatki piersiowej zmarłego, otwierając długą na kilka cali ranę. W miejscu rozcięcia szybko zebrała się krew, która bordowymi stróżkami pociekła po bladej skórze.
Haxley pociągnął nosem, badając zapach cieczy, a następnie zamoczył w niej palec. Płyn był lepki i chłodny, lecz nie przypominał tego z nadgarstków. Wydawało się, że należy on do innego człowieka.
- Nadal bawisz się w nekromantę? – spytał głos za jego plecami. – Czy może macanie trupów daje ci jakąś chorą satysfakcję?
Timbelty prychnął lekceważąco i wytarł palec w chustkę.
- To nie jego krew jest na nadgarstkach – odparł, puszczając zaczepkę pomimo uszu. – Może należeć do mordercy, bądź innej ofiary. Ten człowiek nie żyje już od przeszło pięciu godzin, lecz wisi tu zaledwie od dwóch. Wygląda na to, że gwieździści pragną śmierci coraz bardziej.
- To zupełnie jak ty – szepnęło widmo, lekko dotykając ramienia Haxleya.
Detektyw mruknął coś pod nosem. Z czasem nauczył się ignorować Cień i traktować go jak przedmiot. Stwór bywał męczący, lecz jego umiejętności bywały pomocne. Zwłaszcza w mieście pełnym dewiantów. Timblety, jednak musiał ukrywać swoje zdolności. Gdyby ktoś dowiedział się o jego sekrecie, musiałby zostać kapłanem, a na to nie miał ochoty. Dobrze czuł się między trupami. One przynajmniej były małomówne.

  

autor: Jakub Drzewicki 
grafika : GOOGLE

11 komentarzy:

  1. Przyznam, że to co piszesz jest bardzo interesujące. Wybacz mi, że nie doczytam do końca. Dla mnie jest to trochę za straszne ;)
    http://pktoja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz bardzo ciekawie przeczytałam do konca i mega mi się podoba ;) bede wpadać tu częsciej mam nadzieję że ty do mnie też http://beata-szadkowska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Sam to piszesz? ;ooo Jestem pod wrażeniem Twojego języka i stylu ;o Brawo :) Do tego tekst bardzo ciekawy :)
    http://dramabeautyy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam :) wszystko co na tej stronie jest moje :)

      Usuń
  4. Wczytałam się i bardzo podobają mi się Twoje teksty :)
    Pozdrawiam!
    http://gorzela-makeup.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Wciągające. Pierwszy raz czytając opowiadanie na blogu, a raczej jego rozdział...króciutkie. To chyba właśnie dlatego, że tak interesujące. No i oprócz fabuły podziwiałam też bogactwo słów. Winszuję. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wciągające opowiadania , naprawdę genialnie piszesz. Super blog. Zapraszam na mojego http://kissofdeathxd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń